Łabędzi śpiew Sandmana: Cichy żal i ostateczne pożegnanie

⚠️ Spoilery przed The Sandman Sezon 2 Część 1; proszę zachować ostrożność.
Ciężar ciszy
Jest pewien rodzaj ciężkości, który osiada po zakończeniu części 1 The Sandman Season 2. Załamanie Dream'a na końcu; tak nieruchomy, tak pozbawiony swojej zwykłej równowagi. Ta cisza nie była pusta. Była przepełniona smutkiem, żalem, wyczerpaniem. Mówiła wszystko, czego nie można było powiedzieć słowami; i w tym momencie ciężar sezonu ostatecznie się załamał.
Mit opowiadany powoli i z uwagą
To, co poprzedziło tę scenę, było nie mniej intensywne. Ponowne spotkanie z Orfeuszem było nie tylko smutne; to było druzgocące. Była surowa, bolesna szczerość w tym, jak rozwinęła się ta historia; ojciec i syn związani mitem, rozdarci przez wybory, z którymi nikt tak naprawdę nie wiedział, jak żyć. To jeden z najbardziej przyziemnych portretów żałoby w serialu wypełnionym bogami, potworami i niekończącymi się istotami. I na tym polega magia The Sandman; jak udaje mu się poczuć zarówno nieziemski, jak i głęboko ludzki charakter, często w tym samym czasie.
Każdy odcinek części 1 był przemyślany. Świat był cichszy, bardziej introspektywny niż w sezonie 1. Nie spieszył się. Pozwalał scenom oddychać. Kamera zatrzymywała się na tyle długo, by poczuć dyskomfort, by wątki zapadły w pamięć, a nie przemknęły obok. Nawet pojawienie się Destruction, od dawna oczekiwane przez fanów materiału źródłowego, przybyło nie z fanfarami, ale z ciepłem i mądrością. Sama scena rozmowy dwójki rodzeństwa miała w sobie więcej duszy niż całe sezony innych seriali fantasy.
Oczekiwanie przeplatane smutkiem
Teraz, gdy do premiery części 2 pozostało zaledwie kilka dnitrudno nie czuć się skonfliktowanym. Oczywiście jest podekscytowanie, ale jest ono owinięte smutkiem. Jest to ten rodzaj smutku, który wynika ze świadomości, że koniec jest bliski. Wiedząc, że pozostało tylko kilka godzin do zakończenia historii, a wszystko, co nam pozostanie, to wspomnienia i przyciski ponownego obejrzenia.
Echo Good Omens
Trudno uniknąć porównań do Good Omens. Chociaż oba seriale różnią się tonem, mają podobne kreatywne bicie serca; każdy zaadaptowany z twórczości Neila Gaimana, każdy traktowany z zaskakującą troską i szacunkiem, i każdy kończący się przedwcześnie. Good Omens, wyprodukowany przez Amazon Prime Video, dostarczył swój drugi sezon z tym samym ciepłem i dowcipem, które sprawiły, że jego debiut był tak uwielbiany. Nie potrzebował rozległych bitew ani rozległej wiedzy; podobnie jak The Sandman, skupiał się na emocjach, relacjach i wielkich ideach opowiadanych w dziwnych, pięknych światach. A teraz obie serie; pomimo silnej bazy fanów i uznania krytyków; znajdują się na łasce zmieniającej się branży.
System, który nie dba o sztukę
Platformy streamingowe ścigają marże zysku bardziej agresywnie niż kiedykolwiek, mierząc sukces za pomocą zmieniających się algorytmów i nieprzejrzystych zestawów danych. Programy są teraz oceniane nie tylko na podstawie oglądalności, ale także wskaźników ukończenia, statystyk retencji i tego, czy napędzają wzrost liczby subskrybentów na kluczowych rynkach. Twórcy, nawet ci z udokumentowaną historią, jak Gaiman, coraz częściej podlegają tym wskaźnikom. Jego sytuacja osobista dodatkowo skomplikowała bieżącą produkcję i promocję; fakt, że jego praca powinna ucierpieć z powodu tych zewnętrznych nacisków, wydaje się szczególnie niesprawiedliwy.
<>Rozdrabnianie historii
Co ponownie prowadzi nas do struktury.
Standardowa już praktyka Netflixa polegająca na dzieleniu sezonów na "części" stała się punktem spornym. Kiedyś mogło to mieć sens. Może pomogło to w harmonogramach produkcji. Może złagodziło to opóźnienia po strajku. Ale teraz trudno nie widzieć w tym tego, czym naprawdę jest; sztucznym przedłużeniem zaangażowania. Taktyka marketingowa przebrana za tempo narracji. Cobra Kai; Squid Game; Stranger Things; wszyscy cierpieli z powodu tego podejścia. Nawet jeśli treść jest dobra, struktura wydania osłabia emocjonalny wpływ.
The Sandman, prawdopodobnie bardziej niż którykolwiek z nich, musiał wylądować jako jedna spójna całość. Tempo w części 1 jest celowe, metodyczne. Powoli narasta w kierunku emocjonalnego szczytu. Następnie zatrzymuje się; i ten grzbiet pozostaje zawieszony na tygodnie. To tak, jakby usłyszeć pierwszą połowę symfonii i kazać czekać miesiąc na resztę. Czar pryska. Atmosfera się rozrzedza.
Ostatni sen
Nic z tego nie oznacza, że tom 2 nie będzie doskonały. Wszystko wskazuje na to, że dostarczy jeden z najbardziej ukochanych łuków w całej serii; Season of Mists. Fani już wiedzą, co nadchodzi; konsekwencje miłosierdzia Dream, opady z Furiami i nieunikniona konfrontacja z Lucyferem. Tematy zostaną pogłębione. Występy prawdopodobnie poszybują w górę. I na kilka godzin powróci magia.
Ale nie można zaprzeczyć, że pod tym wszystkim kryje się ból.
To coś więcej niż tylko zakończenie serialu. To koniec pewnej ery w telewizji fantasy; być może krótkotrwałej, ale nie mniej znaczącej. Kiedy The Sandman pojawił się po raz pierwszy, wydawał się korektą kursu. Nie próbował być kolejną Grą o Tron. Nie opierał się na bitwach ani politycznych intrygach. Prosił o cierpliwość. Nagradzał introspekcję. Zatrzymał się na tyle długo, by widzowie mogli coś poczuć.
A teraz to się dzieje. Po cichu. Bez skandali i dramatów związanych z anulowaniem. Po prostu... zakończenie.
To zakończenie może być jednak największym darem serialu. Ponieważ najlepsze historie się kończą. Nie ciągną się w nieskończoność. Nie tracą głosu ani nie zapominają o sercu. Mówią to, co chciały powiedzieć i pozostawiają po sobie ciszę, która coś znaczy.
Więc kiedy pojawią się napisy końcowe, nie pozostanie rozczarowanie. To będzie wdzięczność. Za ryzyko, jakie podjął serial. Za sposób, w jaki traktował swoje postacie. Za ciche momenty, które uderzały mocniej niż jakakolwiek eksplozja.
I za to ostatnie marzenie, którym się podzieliłem, a potem delikatnie odpuściłem.
The Sandman Season 2 Part 2 (lub Volume 2) ukaże się 24 lipca 2025 roku wyłącznie w serwisie Netflix.
Źródło(a)
Źródła zdjęć: Netflix oraz Amazon Prime
Zwiastun: Netflix na YouTube