W całym WHOniverse panuje dziwny rodzaj ciszy. Nie głośny trzask anulowania czy bombastyczne pożegnanie finału; po prostu cisza. Doktor Ncutiego Gatwy zregenerował się, czternasty sezon zakończył się z rozmachem, a jednak... ani słowa. Fani czekają na ogłoszenie, które jeszcze się nie pojawiło. Nie są źli, nie są oburzeni. Po prostu cicho zdenerwowani. To nie jest cisza, do której jesteśmy przyzwyczajeni. To tak, jakby TARDIS wylądowała gdzieś w ciemności i nie wydawała żadnego dźwięku.
A jednak wszechświat się rozszerza. Podczas gdy główna linia Doctor Who wisi w zawieszeniu, BBC Studios i Bad Wolf idą naprzód z nowym impetem. Spin-offy, niegdyś spekulacyjne marzenia szeptane na forach, przybrały formę. Najbardziej znanym z nich jest The War Between the Land and the Sea, sześcioodcinkowy miniserial skupiony na UNIT i zawierający znane nazwiska, takie jak Kate Stewart i Rose Noble. Ma wszystkie właściwe elementy; doświadczone postacie, nowe zagrożenia, powracające potwory. Ale bez Doktora zakotwiczającego to wszystko, stoi przed trudnym zadaniem udowodnienia, że należy.
To nie jest nowe terytorium. Doctor Who wydzielał się już wcześniej, z różnym skutkiem. Niektóre z tych wysiłków odcisnęły swoje piętno tak głęboko, że fani wciąż cytują je na listach najlepszych; inne wpadły w wir, pamiętane głównie jako stracone szanse. Ale każdy z nich próbował na swój sposób odpowiedzieć na trudne pytanie: jak wygląda uniwersum Doctor Who bez Doktora w centrum? A teraz, po raz kolejny, to pytanie powraca.
Tak więc, gdy UNIT przygotowuje się do wojny pod falami, zróbmy krok wstecz i spójrzmy na dziedzictwo, w które wkracza ten nowy serial. Powróćmy do Torchwood, Class, The Sarah Jane Adventures i potworów, które wciąż powracały. Zastanówmy się, czy Wojna między lądem a morzem to sprytna ewolucja kanonu, czy tylko sprytny tytuł. I być może - tylko być może - znajdą Państwo nadzieję w historiach, które ukształtowały wcześniejsze spin-offy.
Torchwood: Kiedy Doktor Who dorósł
Jeśli Doctor Who jest szaleńcem w pudełku, to Torchwood był tym, który posprzątał po jego odejściu. Wprowadzony na rynek w 2006 roku, ten szorstki spin-off nie tyle rozszerzył wszechświat WHO, co zdarł jego warstwy. Był bezapelacyjnie dorosły. Seks, trauma, gore obcych, moralny kompromis - nic nie było poza limitem. A jednak nie było to nieuzasadnione. Torchwood zawsze starał się coś powiedzieć, nawet jeśli łamało to serce.
U jego podstaw stał kapitan Jack Harkness, postać, która już wcześniej przetańczyła swoją drogę przez czas i przestrzeń. Ale w Torchwood Jack nie był już uroczym łotrzykiem. Był obciążony. Nawiedzony. Przywódca desperacko próbujący znów stać się człowiekiem. Jego drużyna - Gwen, Ianto, Tosh, Owen - nie byli archetypami. Byli uszkodzeni, prawdziwi i zupełnie nieprzygotowani na to, co rzucał im wszechświat.
To, co sprawiło, że Torchwood działało, to nie tylko jego mroczny ton. Było to jego połączenie z mitami bez polegania na nich. Nie trzeba było, by Doktor przeszedł przez drzwi, by wiedzieć, że to ten sam wszechświat. Twórcy nigdy nie zapomnieli, skąd pochodzą. Weźmy na przykład ujawnienie Face of Boe - ostateczny los Jacka nie był tylko zwrotem akcji; przedefiniował odcinki z obu seriali. Nagle oś czasu poczuła się jak sieć. Jedno szarpnięcie i wszystko inne się zmieniło.
I chociaż ostatni sezon, Miracle Day, mógł być podzielony, Children of Earth pozostaje jedną z najpotężniejszych historii, jakie kiedykolwiek opowiedziano pod sztandarem Doctor Who. Była ponura, odważna i niezapomniana. Torchwood udowodnił, że w tym uniwersum można opowiadać dojrzałe, oparte na postaciach historie. Zbudowało wiedzę. Rozszerzyło kanon. Zasłużyło na swoje miejsce.
Class: Spin-off, który nie mógł
W przeciwieństwie do tego, Class przybył z ciężarem oczekiwań i załamał się pod nim. Stworzony przez autora A Monster Calls, Patricka Nessa, serial został przedstawiony jako punkt wejścia YA dla nowszych widzów - proszę pomyśleć, że Buffy the Vampire Slayer spotyka Coal Hill Academy. Na papierze miało to sens. Coal Hill zawsze miało powiązania z Doktorem; dlaczego nie zbadać życia tych, którzy pozostali w tyle?
Ale Class nigdy do końca nie odnalazł swojej pozycji. Miał momenty - przebłyski głębi postaci, zaskakująco gwałtowne zwroty akcji i mroczną wrażliwość, która wskazywała na większe rzeczy. A jednak wydawało się, że nie wie, czym chce być. Czy to był horror? Dramat licealny? Mydło science-fiction? Rezultatem było niedopasowanie tonalne, które zraziło głównych fanów i zdezorientowało nowych.
Co gorsza, brakowało mu tkanki łącznej, która sprawiała, że Torchwood czuł się niezbędny. Pojedyncze krótkie cameo Doktora Petera Capaldiego w pierwszym odcinku nie wystarczyło, by zakorzenić serial. Bez ciągłych powiązań z szerszym wszechświatem, Class wydawał się poboczną misją bez stawki. Wprowadził nowe potwory i wiedzę, ale nie zasłużył na naszą inwestycję w nie.
Nie mógł również uciec od cienia The Sarah Jane Adventures, który już wcześniej zrobił "szkolnego Doctora Who" znacznie lepiej. Podczas gdy Class goniło za ostrością, SJA z wdziękiem balansowało między światłem a mrokiem. Szanowała swoich młodych widzów, zamiast próbować im zaimponować. I ta różnica w tonie zrobiła różnicę w odbiorze.
The Sarah Jane Adventures: Dziedzictwo i światło
Jeśli Torchwood było ciemnym zwierciadłem, to The Sarah Jane Adventures było sercem. Trwający od 2007 do 2011 roku, podążał za ukochaną towarzyszką Sarah Jane Smith - ponownie graną przez Elisabeth Sladen - gdy chroniła Ziemię przed zagrożeniami z kosmosu, jednocześnie mentorując grupę młodych sojuszników. Serial był uroczy, emocjonalnie szczery i pełen miłości do wszechświata, do którego należał.
W przeciwieństwie do Class, SJA nigdy nie próbował zdystansować się od źródła. Doktor pojawiał się często - nie jako kula u nogi, ale jako wpadający przyjaciel. Zarówno David Tennant, jak i Matt Smith stworzyli epizody, które wydawały się zasłużone. W serialu pojawiły się nawet ważne momenty z historii; Trickster, Judoon, Slitheen, a nawet zagubiona gallifreyańska sztuczna inteligencja.
Co więcej, serial był bogaty tematycznie. Radził sobie ze stratą, tożsamością, strachem i dorastaniem z zaskakującą dojrzałością jak na serial dla dzieci. Uczył widzów, że bycie miłym i odważnym ma znaczenie. Dał nam odnalezione rodziny, wzruszające zjazdy i Sarę Jane, która nigdy nie przestała walczyć, nawet po opuszczeniu Doktora.
Jego najbardziej przejmujący wkład mógł mieć miejsce za kulisami. Kiedy odeszła Elisabeth Sladen, serial zakończył się nie hukiem, ale hołdem. Jej wpływ był tak głęboki, że nawet Doktor opłakiwał ją na ekranie. Żaden inny spin-off nie miał takiego ciężaru emocjonalnego.
I nie zapominajmy o głębokim budowaniu świata. Serial po cichu łączył się z szerszą historią Who. Gang z Bannerman Road miał więcej interakcji ze wszechświatem niż niektórzy współcześni towarzysze. Na swój własny, delikatny sposób, The Sarah Jane Adventures pomogło zachować poczucie całości wszechświata WHO.
Powrót Diabłów Morskich
A teraz, w The War Between the Land and the Sea, Diabły Morskie powracają - podobnie jak UNIT. Po raz pierwszy wprowadzone w latach 70. podczas ery Trzeciego Doktora, Diabły Morskie były podwodnymi gadzimi humanoidami, które kwestionowały dominację ludzkości nad Ziemią. Byli starożytni; nie źli, ale wyparci. Ich wojna z ludźmi była tragiczna, a nie potworna.
Pod wieloma względami ich powrót wydaje się teraz poetycki. Kate Stewart - córka brygadiera Lethbridge-Stewarta, który słynnie walczył z Morskimi Diabłami u boku Doktora - teraz staje z nimi twarzą w twarz. Jest w tym okrągłe piękno. Dzieci starej gwardii trzymają teraz linię.
To może być coś więcej niż tylko scenariusz potwora tygodnia. Jeśli zostanie to dobrze rozegrane, będzie to okazja do refleksji nad dziedzictwem - zarówno UNIT-u, jak i serialu. Czy można walczyć w tej samej wojnie, w której walczył rodzic, i nadal wyjść z niej z nienaruszoną duszą? Czy jesteśmy skazani na powtarzanie tych bitew, czy też możemy w końcu wynegocjować pokój?
Morskie Diabły są inteligentne. Mówią. Rozumują. Co oznacza, że ta wojna może rozgrywać się na więcej niż jednym froncie - politycznym, emocjonalnym, a nawet osobistym. Obecność Rose Noble otwiera okazję, by zobaczyć, jak ktoś nowy w tym życiu radzi sobie z konfliktem o tak wysoką stawkę i jak ktoś taki jak Kate, urodzony w tym świecie, równoważy obowiązek i moralność.
I chociaż nie wiemy, jak mocno ten konflikt będzie opierał się na filozofii, istnieje realna szansa, aby Diabły Morskie stały się czymś więcej niż tylko nostalgicznymi złoczyńcami. Jeśli Davies pochyli się nad ich tragedią, może to być jeden z bardziej zniuansowanych portretów legendarnych potworów w ostatnim czasie.
Nowa jedność; nowa historia
Zespół zebrany na potrzeby The War Between the Land and the Sea wydaje się świeży, ale ugruntowany. Obok Kate i Rose mamy nowe postacie, takie jak Morris Gibbons (Bhav Joshi) i pułkownik Ibrahim (Tachia Newall). Mamy również Andreę Salt (Susan Twist), której pojawienie się w głównym serialu sprawiło, że stała się czymś w rodzaju tajemnicy - a teraz jest antagonistką.
Włączenie Rose Noble jest szczególnie intrygujące. Jako córka Donny i towarzyszka w zastępstwie, niesie ze sobą emocjonalny bagaż i surowy potencjał. Widzieliśmy już wskazówki, do czego jest zdolna; ta seria może jeszcze bardziej popchnąć ją w centrum uwagi. Czy stanie się stałym członkiem UNIT? A może ten konflikt skieruje ją na inną ścieżkę?
To, co sprawia, że ten zespół jest ekscytujący, to jego równowaga. Kate reprezentuje porządek; Rose wnosi serce; Morris i Ibrahim są niewiadomymi - i w tym tkwi napięcie. Tu nie chodzi tylko o walkę z potworami. Chodzi o to, jak różni ludzie radzą sobie z kryzysem. Niektórzy przestrzegają zasad. Inni improwizują. Niektórzy się rozpadają. UNIT zawsze był czymś więcej niż bronią i protokołami; chodzi o utrzymanie linii, gdy wszystko inne się psuje.
Ten serial może również otworzyć drzwi do innych spin-offów. Udany serial UNIT może prowadzić do sequeli lub odcinków specjalnych opartych na postaciach, tak jak Torchwood tworzył historie poszczególnych członków zespołu. Mógłby stać się bazą, z której wyskakują przyszłe historie - nie poboczną misją, ale miejscem postoju.
No i jest jeszcze Salt. Jej rola jako antagonistki jest nadal owiana tajemnicą, ale fakt, że pojawiła się w wielu liniach czasowych sugeruje, że w grę wchodzi coś większego. Czas nie jest tylko tłem w Doctor Who; to broń. A Salt może być tym, który ją trzyma.
Końcowe przemyślenia: Czy to się utrzyma?
Nie ma gwarancji, że The War Between the Land and the Sea odniesie sukces. Będąc miniserialem, jest prawdopodobnie samodzielny. Jeśli się nie uda, może po cichu zniknąć. Ale jeśli tak się stanie - jeśli rezonuje, jeśli buduje, jeśli łączy - może stać się wzorem dla przyszłej ekspansji.
Russell T. Davies udowodnił, że wie, jak zbudować wszechświat. Zrobił to już raz z Torchwood i The Sarah Jane Adventures. Te seriale nie tylko dodawały zadania poboczne; budowały wiedzę. Połączyły przeszłość z przyszłością. Nadały nieobecności Doktora znaczenie.
Nie chodzi więc tylko o to, czy UNIT może walczyć z potworami. To pytanie o to, czy ten serial może udźwignąć dziedzictwo bez opierania się na cieniu Doktora. Czy zdoła zszyć fandom, który wciąż nie może pozbyć się niepewności. Czy jest w stanie stanąć na własnych nogach - czy jest tylko kolejnym stałym punktem, o którym zapomnieli scenarzyści.
The War Between the Land and the Sea ukaże się pod koniec 2025 roku.
Źródło(a)
Własna opinia i doświadczenie
Źródła zdjęć: BBC, John Barrowman - oficjalna strona internetowa, Rotten Tomatoes