Notebookcheck Logo

Dell EMFP w Łodzi

Na początku lipca delegacja serwisu Notebookcheck (w składzie: autor i znani z forum _apsik oraz motomouse) gościła w łódzkiej fabryce Della. Po półtora roku od oficjalnego otwarcia zakładu światowego potentata uzyskaliśmy sposobność jego zwiedzenia i przekonania się, jak wygląda proces produkcji notebooków jednej z najpopularniejszych marek. Wyposażeni w zestaw pytań do zadania byliśmy gotowi wyciągnąć z pracowników Della tyle informacji, ile się tylko da. Część uzyskanej wiedzy zobowiązaliśmy się zachować dla siebie, ale większość została zawarta w niniejszej relacji.

Wstęp

Made in Poland
Made in Poland

Na wstępie warto wspomnieć, że obsługą wycieczek zajmuje się wydzielone skrzydło części biurowej o nazwie Focal Point. Mieści się ono po lewej od wejścia głównego i posiada wydzielony parking. Nie ma też problemu z dojazdem z lotniska czy dworca.

Centrum danych

Parter to oczywiście recepcja i mapa z rozmieszczeniem fabryk na świecie. Zaraz obok można podejrzeć za szybą centrum danych. Stoi w nim ponad 500 serwerów, które nadzorują cały proces produkcyjny. Kiedy zachodzi taka potrzeba, moc obliczeniowa jest udostępniana fabryce w Irlandii lub w drugą stronę. Jeśli już o fabryce w Limerick mowa, to w 2010 roku, po 18 latach pracy, zakończy ona swoją działalność. Jednostka w Polsce oraz podwykonawcy przejmią jej zadania.  

W tym miejscu wypada wyjaśnić, że łódzka fabryka realizuje zamówienia spływające z Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki. Oczywiście posiada certyfikaty, które pozwalają na produkcję i sprzedaż na potrzeby całego świata. A więc jeśli się trafi, że fabryka Della gdzieś na innym kontynencie nie wyrabia z zamówieniami, to ta nasza może się podjąć pomocy i wytworzenia danej partii produktów na czas.

Focal Point

Kto gości w Focal Point na samej linii produkcyjnej? Przede wszystkim klienci Della. Wysyłane przez nich wycieczki są formowane  w grupy po 12-15 osób. W Łodzi bywają także uczniowie czy studenci. W przypadku tych ostatnich kolejka sięga kilku miesięcy naprzód (do listopada). Media zaś przysyłają od jednej do kilku osób - w naszym przypadku trzy. Zaraz po naszej wizycie mieli się pojawić Włosi i wielu, wielu innych obcokrajowców (głównie z Europy).

Oznacza to, że obiekt znajdujący się w Łodzi nie jest zamknięty na świat; wręcz przeciwnie. I tak zdarza się, że pojawią się w nim przedstawiciele z innych fabryk Della, którzy chcą podejrzeć, jak pracują Polacy. Z racji tego, że to najnowocześniejsza fabryka amerykańskiego producenta, może chodzić i o podglądanie unikatowych rozwiązań.  

Sami szefowie produkcji zapraszają przedstawicieli kooperantów. Jak się dowiedzieliśmy, instruktaż dla załogi przeprowadzony np. przez producenta dysków twardych przynosi pozytywne efekty dla jakości produktu końcowego. Może chodzić choćby o sposób obchodzenia się z danym typem elektroniki.

Wróćmy jednak do opisu naszej własnej wizyty. Po zapoznaniu się z serwerownią przeszliśmy ku wystawie produktów Della. Jak już wspominałem na forum, w tym akurat dniu stały tam netbooki i laptopy aż po Adamo oraz akcesoria. Widzieliśmy także sprzęty nie będące w sferze naszych zainteresować, czyli komputery stacjonarne, monitory, All-in-One PC, MiniPC, drukarki, rzutniki i podobne.

W tym miejscu należy pochwalić organizację i pomysł na taki showroom, który - jak się dowiedzieliśmy - powstał na bardzo wczesnym etapie projektowania fabryki. Mówiąc w skrócie, Dell wie, że jest duże zainteresowanie tym, co robi, a ponadto potrafi wykorzystać to do sprawnego budowania wizerunku. To dobrze, że istnieje sposobność obejrzenia produktów, o których istnieniu często nie wiedzą nawet osoby będące za pan brat z nowinkami technologicznymi czy ofertą Della. Mowa tu choćby o plastikowej podstawce z napędem optycznym lub baterią zapinanej na spód serii Latitude. Sprawia ona między innymi, że pracując z notebookiem trzymanym na kolanach nie odczuwamy grzania się komputera; szczególnie latem potrafi to być nieprzyjemne. 

Wizyta właściwa

Zostawmy samą prezentację produktów, która robi ogromne wrażenie, i przejdźmy do samego spaceru po fabryce. Pierwsze, na co zwraca się uwagę, to hermetyczny język osób odpowiedzialnych za produkcję i kontrolę jakości. W dużej mierze obowiązują skróty z angielskimi rozwinięciami. Prawdopodobnie sprawdza się to bardzo dobrze w środowisku wymieszanym kulturowo - kultura Della spaja i sprawia, że pracownik jest w stanie odnaleźć się w każdej fabryce.

Kiedy ogląda się cały obiekt z balkonu na wysokości, przytłacza ogrom i zagęszczenie zgromadzonego sprzętu. Mamy tu kilka kondygnacji i tylko gdzieniegdzie widocznych pracowników. Ludzkie oko jest wyczulone na ruch, a więc na pierwszym miejscu zwraca się uwagę na niezliczone taśmociągi i przezroczyste windy. A także to, czego nie widać na zdjęciach, czyli wszechobecny hałas, jak przystało na obiekt o charakterze produkcyjnym.

Na ścianie wisi pomocna mapka ilustrująca podział na strefy. Pokazano nam, gdzie miejsce dla siebie mają dostawcy podzespołów, gdzie znajdują się szafy z procesorami i innymi cennymi elementami, no i wszystko to, co się znajduje pomiędzy. A więc od ciągnika siodłowego dostarczającego surowe komponenty po naczepę po drugiej stronie fabryki, gdzie na styk i do pełna pakowane są produkty gotowe.  

Artur i Tadeusz, nasi przewodnicy, okazali się wyjątkowo rozmowni. Odpowiadali na wszystkie nasze pytania. Nawet te najbardziej wymyślne i zakręcone. W tej relacji będzie trudno przytoczyć wszystkie zebrane informacje, a więc pozwolimy sobie korzystać z zebranej wiedzy w dłuższym przedziale czasu. Na wypadek niedoboru wiedzy odsyłam z pytaniami na nasze forum dyskusyjne.

Produkcja

Z balkoniku przenieśliśmy się na stanowisko, gdzie kompletuje się podzespoły potrzebne do wytworzenia danego modelu laptopa. W tym miejscu warto napomknąć, że tu i na każdym dalszym etapie wielką rolę odgrywają anteny RFID. Pracownik musi więc pobrać np. właściwy akumulator i odczytać jego kod kreskowy. Komputer zareaguje błędem, o ile okaże się on niewłaściwy do tego konkretnego modelu. Kiedy w skrzynce znajdą się już wszystkie elementy, zapada się ona i sunie dalej w swojej podróży.

W kolejnym miejscu obserwowaliśmy najbardziej interesujące stanowisko pracy, gdzie odbywa się montaż końcowy i wstępna kontrola gotowego sprzętu. Trafiliśmy na certyfikowanego montera, który nie musiał korzystać z instrukcji wyświetlanych na monitorze LCD. Ten ostatni pokazuje podpowiedzi, na co zwrócić uwagę i czego unikać. Z narzędzi zauważyliśmy podwieszany śrubokręt elektryczny oraz czytnik kodów kreskowych, oba w ciągłym użyciu. I tak migiem udało się złożyć jednego z przedstawicieli serii XPS do gier. Pracownik szybko sprawdził odpowiedź wszystkich przycisków na klawiaturze oraz tych powyżej - dotykowych. Szybko przeleciał też automatyczny test sprawdzający, czy wszystko w środku jest dobrze podłączone. Jeszcze kilka podobnych ekranów, sprawdzian organoleptyczny z wierzchu i na spodzie. Sprzęt obejrzany, podotykany w jednej chwili zniknął jako gotowy. W tym miejscu była też okazja zobaczyć, jak pracownik instaluje za drugim podejściem klawiaturę czy jak dobrze zabezpieczone są wyświetlacze.

Jeśli już mowa o możliwych uszkodzeniach, warto wspomnieć o tym, że wszyscy pracownicy są zobowiązani do zalepiania taśmą obrączek na palcach. Właśnie po to, żeby nie porysować sprzętu a także zmniejszyć ryzyko wkręcenia się w rolki transportujące skrzynki z komputerami. Sami monterzy mający bezpośredni kontakt z elektroniką są bez wyjątku podłączeni do uziemienia i zwykle pracują na matach mających minimalizować zmęczenie. Łatwo też wyłapać ochraniacze dłoni w różnej formie. Rzadko słuchawki izolujące od hałasu i mimochodem od otoczenia. Jak się dowiedzieliśmy, nie jest to zbyt popularne wśród pracowników. Wiadomo natomiast, że ci pracujący w podwyższonym hałasie posiadają dodatkowo lampy alarmowe, które pomagają odnaleźć się w razie kłopotów.

Duże wrażenie robią tablice elektroniczne z wynikami godzinowymi fabryki. Jest tam podgląd na identyfikowany poprzez numer Service Tag każdy produkt, który przemieszcza się od jednego do drugiego końca fabryki. Sygnalizowane są tam opóźnienia i inne kłopoty. Rzecz jasna, nikt nie obserwuje tego na samej hali produkcyjnej. Informacje te spływają do centrum danych i tam w razie potrzeby reaguje się na każde zdarzenie.

Nie jest więc możliwe wyniesienie z fabryki czegokolwiek bez wiedzy przełożonych. Mimo wejścia jak na lotnisku system komputerowy wszystko przecież kontroluje. Jak się dowiedzieliśmy, przeprowadzono kilka akcji pokazowych, po których nie było już amatorów na wynoszenie cennych podzespołów.

Wyjaśniło się przy okazji, co i jak z częściami różnych producentów w jednym modelu laptopa. Potwierdziło się to, co można wywnioskować po przejrzeniu formularza zamówienia w sklepie internetowym. Otóż klient indywidualny nie ma możliwości wyboru producenta dysku twardego czy matrycy. Może tylko wybrać prędkość obrotową i pojemność dla tego pierwszego i parametry (np. kąty widzenia) dla drugiego. Co ciekawe, za dodatkową opłatą można sobie zażyczyć produkcji danego modelu tylko i wyłącznie z użyciem wybranego komponentu; jest to jednak dostępne jedynie przy zamówieniach publicznych i dużych pochodzących od klientów biznesowych. W innym wypadku nie opłacałoby się przerywać produkcji z racji wyczerpania zapasu danego podzespołu.

Interesował nas problem, jak wygląda przystosowanie linii montażowej do produkcji nowego modelu laptopa. Okazuje się, że do pracy przystępuje wtedy zespół złożony z najbardziej doświadczonej kadry oraz początkujących pracowników. Wytłumaczenie tego jest proste. Otóż weterani potrafiący złożyć np. każdy model laptopa mają tendencję do pomijania niektórych kroków, bez wytłumaczenia których zielony jeszcze pracownik nie poradzi sobie ze złożeniem komputera. W procesie tym tworzona i rozwijana jest wcześniej opisana instrukcja wyświetlana na monitorze LCD. Kiedy fabryka wyszkoli wystarczającą ilość personelu, ogłasza stan Ready to Ship. Przyjmowane są zamówienia i rusza produkcja.

Kontrola jakości i logistyka

Na miejscu w fabryce testuje się 100% wytworzonych produktów, w tym oczywiście laptopy. Sprzęty transportuje się wózkami o pojemności po 6 sztuk. A na testy dobiera wedle klucza w postaci czasu trwania testu. Po to, żeby tym samym wózkiem znowu pobrać 6 sztuk już do pakowania i wysyłki. Ta część fabryki jest dla przybysza o tyle widowiskowa, że opatrzona wyświetlaczami LCD, które sygnalizują kolorami stan testów. Dodajmy, że poszukiwanie usterek trwa minimum dwie godziny dla każdego wyprodukowanego egzemplarza.  

A, właśnie. Umknęło mi, że wszystkie obserwowane komputery na hali produkcyjnej są już sprzedane. W procesie pakowania opisanym poniżej można nawet podejrzeć nalepkę z informacją, do kogo on jedzie.

Pakowanie odbywa się po części w sposób zautomatyzowany, a po części przy pomocy czynnika ludzkiego wyposażonego w narzędzia. W użyciu są pianki nowego typu (użyteczne tylko dla laptopów z wyświetlaczami powyżej 12”), styropiany (do stosowania w komputerach stacjonarnych z racji ich wagi) oraz skrzyneczki dla notebooków za wysoką cenę (jak Adamo, który w Polsce akurat nie jest produkowany).  

Na samym końcu znajdują się wcześniej wspomniane stanowiska ładowania kartonów na samochody. Ciągniki siodłowe, co widać z zewnątrz, są zaparkowane w innym miejscu. Warto przy tym wspomnieć, że polska fabryka posiada z racji występowania w naszym klimacie ostrych zim tunel nawiewowy. Sprawia on, że nie trzeba czekać godzinami na dojście sprzętu do temperatury otoczenia. Dmuchawy powodują, że już po chwili można włączyć ledwie co przywieziony komputer bez obaw o zalanie elektroniki (przez skroplenie wilgoci).  

Tak zapakowane ciężarówki jadą do centrów sortowania zlokalizowanych w różnych częściach kraju (np. w Piasecznie pod Warszawą). Tam uzupełnia się przesyłki o elementy zamówienia, których nie produkuje się w łódzkiej fabryce. A więc dokłada drukarki czy monitory LCD. Pewne jest, że zamawiający w Łodzi i tak nie dostanie sprzętu bezpośrednio na miejscu, a składowe zamówienia zwiedzą kawałek Polski.

Podsumowanie

Dziękujęmy przedstawicielom firmy za oprowadzenie po Dell Manufacturing Facility i cierpliwość w odpowiadaniu na pytania.

Czytelników zaciekawi jeszcze to, że pracownicy Dell Products (Poland) Sp. z o.o. korzystają z laptopów z obudowami pokolorowanymi na niebiesko (barwy firmowe). Przy okazji można dodać, że era czarnych laptopów minęła, kiedy farba w tym kolorze przestała być jedyną dostępną i zarazem szybkoschnącą.

Listę pytań, z którą wybraliśmy się na wizytę prasową, można zobaczyć tutaj (kodowanie Windows-1250). Dyskusja na forum odbywa się zaś w tym wątku.

Please share our article, every link counts!
ul. Informatyczna 1, Łódź
Sylwester Cyba (Update: 2012-07-15)